niedziela, 6 września 2015

Rozdział III
Cmentarz Sióstr



Po wykonaniu zadania od Akary, nadszedł czas na zadanie Kashyi. 
-Witaj. Pewnie już wiesz, że nazywam się Kashy'a  i że to ja mam dać tobie kolejne zadanie. Dwadzieścia lat temu, gdy Mroczna Trójca zaatakowała klasztor wraz z innymi łotrzycami stanęliśmy w obronie klasztoru. Niestety... siły Diablo zmiażdżyły naszą armię. Tak młody wojowniku, armię i to nie małą. Kiedyś klasztor i Tristram strzegły tysiące łotrzyc. Po upadku Diablo i tajemniczym zniknięciu Fernarda Horadrima w tę okolice przywędrowało wiele ludzi, gdyż to było jedyne ocalałe miejsce. Wszystkie cztery imperia zostały splądrowane przez siły piekieł. Gdy dwadzieścia lat temu Diablo powrócił zabił setki, a nawet tysiące łotrzyc. Nigdy nie zapomnę widoku martwych sióstr, które sama szkoliłam i darzyłam przyjaźnią, dlatego jeżeli to ty jesteś wybrańcem, którego przepowiadał Zakon Horadrimów, to zabij go, najszybciej jak to możliwe nim całkowicie opanuje ziemię. Jeżeli chodzi o zadanie to musisz pokonać Krwawą Orlicę, dawniej też była łotrzycą i to jedną z najlepszych, ale demony opętały jej ciało. Życzę ci powodzenia i uważaj na siebie. 
Wyszedłem z osady, lecz nie miałem już nie z takim entuzjazmem. Wiedziałem, że mogę już nie wrócić. Przeszedłem przez Krwawe wrzosowiska. Tym razem nie było już tak wiele demonów. Większość wycofała się pewnie na zimną równinę lub do klasztoru. W oddali ujrzałem postać wyglądała jak kobieta. Podszedłem trochę bliżej. Jest teraz noc, jednak księżyc i gwiazdy rozświetlały nieba. Była dziś ostatnia kwarta. Co jakiś czas chmury zasłaniają księżyc i na chwilę zapada mrok i nic nie widać. Czekałem, aż chmury zasłonią księżyc, wtedy będę mógł zbliżyć się niepostrzeżenie. Spojrzałem na niebo i zauważyłem, że chmura zbliża się do księżyca. Po chwili już całkiem go zakryła i ruszyłem. Czułem jak zimny wiatr smaga mnie po twarzy. Starałem się biec ostrożnie, ponieważ nie widziałem co jast przede mną. Znów spojrzałem na niebo i zauważyłem, że chmura zaraz przejdzie dalej. Szybko wskoczyłem w krzak rosnący przy dróżce. Światło bijące z księżyca już padało na całą okolicę. Rozejrzałem się wokół, by ustalić jak blisko jestem. Nagle, gdy spojrzałem w stronę, gdzie ona stała, nikogo tam nie było. Nie wiedziałem co zrobić i zacząłem się rozglądać wszędzie, lecz nigdzie jej nie było. Chwilę później chmura znowu zasłoniła księżyc i znów zapadł mrok. Tym razem postanowiłem pozostać w ukryciu. Siedziałem tak około minuty, a księżyc znowu rozjaśniał wrzosowisko. Nagle za moimi plecami usłyszałem dźwięk naciąganej cięciwy i szept kobiety. 
-Nie ruszaj się !
-Kim jesteś ?
-Kim Ty jesteś !?
-Ja jestem Armaras, jestem paladynem, przybyłem tutaj by zabić Krwawą Orlicę. 
-Jesteś z osady ? -Teraz głos kobiety stał się spokojniejszy i było słychać jak lekko rozluźniła napiętą cięciwę. 
-Tak, przysłała mnie Kashyi'a.
-Kashyi'a ? Więc wybacz mi wojowniku. Wzięłam ciebie za wroga.
-Spokojnie nic się nie stało. - W tym momencie odwróciłem się i zobaczyłem kobietę, jest ona przepiękna. Jest ona trochę niższa ode mnie. Jest szczupła i wygląda na bardzo wygimnastykowaną. Ma ona błękitne oczy, świecące jak gwiazdy i rude włosy które w blasku księżyca wyglądają przepięknie. Dzierżyła ona łuk, którym już miała lekko naciągniętą strzałę. Nie wiedziałem co powiedzieć, ponieważ jej uroda mnie onieśmieliła, a jej głos był piękny i kojący jak głos anielicy.
-Ja nazywam się Flavie, jestem strażniczką wrzosowiska.
-Jaa... (W tym momencie uświadomiłem sobie, że już się jej przedstawiłem). Jak długo już strzeżesz wrzosowiska ?
-Od niedawna. Jakiś czas temu przechodził tędy dziwny wędrowca, a kilka dni po tym na wrzosowisku pojawiły się demony. Największy problem jest z Siedliskiem Zła, raz wysłano tam patrol, który składał się z czternastu łotrzyc. Nikt nie wrócił.
-Byłem tam i widziałem ciała łotrzyc.
-Były moimi przyjaciółkami. 
-Przykro mi z tego powodu.
-Nie przejmuję się tym za bardzo, wszyscy są już do tego przyzwyczajeni. Codziennie ktoś ginie. My ich opłakujemy a Diablo rośnie w siłę. Im szybciej zginie, tym szybciej ludzie przestaną ginąć. A powiedz mi co ty robiłem w Siedlisku Zła ?
-Poszedłem wyrżnąć te plugawe ścierwa.
-Zabiłeś wszystkie demony ? 
-Nie oszczędziłem żadnego.
-Jestem pod wrażeniem twych czynów wojowniku.
-Nie ma co świętować. Muszę kontynuować misję.
-Jeżeli chcesz mogę ci towarzyszyć Aramasie.
-Nie jestem pewien czy jest to dobry pomysł. Mogę nie wrócić już z tej wyprawy.
-Sam możesz nie dać rady, a ja już i tak niedługo nie będę mieć co robić, bo wiem, że podołasz wyzwaniu. A ja ci w tym pomogę.
-No dobrze, zatem ruszajmy w...
-Co się stało ?
-Ta postać co stoi na dróżce była z tobą ?
-Byłam sama. Nie wiem kto to jest ? -Była to zakapturzona postać i wyglądała jakby się na nas patrzyła.
- Co teraz robimy ? -Po tych słowach postać zniknęła.
-Kto to był ?
-Nie wiem. Może jeden ze sług Diablo.
-Może. Zatem jakie masz zadanie Aramasie.
-Słucham ? Ach tak. Muszę zabić Krwawą Orlicę.
-Ona ukrywa się na Cmentarzu, wiem gdzie to jest.
-Więc ruszajmy.


PS:
Sorry, że tyle zajęło mi pisanie tego rozdziału, ale zacząłem pisać nową książkę, tym razem już w 100% moją. Niedługo też ją zacznę publikować, ale muszę coś napisać na start. Zastanawiam się też nad zmianą z tego, że narratorem jest postać, na to że jest jeden narrator, czyli jak w większości książek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz